Sharing economy - co dalej?

Ekonomia współdzielenia zadomowiła się na dobre na światowych rynkach. Eksperci przewidują jej dalszy, błyskawiczny rozwój -  do 2025 roku wartość przychodów generowanych przez sharing economy osiągnie 335 mld dolarów. Co sprawiło, że zaczęliśmy się ze sobą dzielić? Co dzięki temu zyskaliśmy? Jaki będzie następny etap rozwoju ekonomii współdzielenia?

Jeszcze 7 lat temu zjawisko dzielenia się produktami i usługami uchodziło za głęboką niszę. Nikt nie przewidywał, że cokolwiek może zakłócić tradycyjną ekonomię opartą na posiadaniu rzeczy. Tymczasem błyskawiczny rozwój „trzeciej platformy” - a więc technologii mobilnych, chmur danych, Internetu Rzeczy oraz platform społecznościowych otworzył zupełnie nowe możliwości dla biznesu. Słowem, które budzi podziw wśród entuzjastów nowych technologii oraz niepokój wśród tradycyjnych przedsiębiorców jest „disruption” - przełom dokonany dzięki nowym modelom biznesowym, lepiej dostosowanym do potrzeb zdigitalizowanego świata.

Dlaczego sharing economy się sprawdza
Ekonomia współdzielenia opiera się na dwóch fundamentach. Pierwszy z nich jest czysto ekonomiczny - koszt posiadania danego dobra jest na ogół większy, niż koszt wykorzystania go w określonym czasie. Co więcej, wiele posiadanych przez nas przedmiotów przez większą część swojego „życia” stoi bezczynnie, nie generując jakiejkolwiek wartości dodanej. Statystycznie rzecz biorąc, 96% naszych samochodów stoi bezczynnie. A jeśli już są w ruchu, najczęściej przewożą wyłącznie kierowcę. Te oczywiste fakty sprawiły, że przykładami największych sukcesów sharing economy są nowe firmy z branży transportowej - takie jak Uber, Lyft czy BlaBlaCar, które umiejętnie zagospodarowały istniejącą na rynku niszę.
Drugi fundament sharing economy to upowszechnienie technologii mobilnych. Symbolem zmian, a zarazem biletem wstępu do świata nowej generacji produktów i usług jest smartfon - dziś dostęp do tego typu urządzenia posiada ponad 3,4 mld ludzi - to ponad osiem razy więcej niż w roku 2000! Dzięki niemu z łatwością możemy zarówno udostępnić własne zasoby, jak i skorzystać z dóbr oferowanych przez innych. Liderzy ekonomii współdzielenia to firmy, które wykorzystują dostępne w sieci dane do tego, by efektywnie połączyć dostawców z odbiorcami i zapewnić im możliwie najprostszy sposób wymiany. Dzięki temu dostęp do potrzebnych produktów i usług możemy zapewnić sobie „tu i teraz”. Bez konieczności kontaktu z pośrednikami, a więc szybciej i taniej niż w przypadku tradycyjnych modeli biznesowych.
Krytycy sharing economy zwracają uwagę na jeszcze jeden fundament - a mianowicie specyficzne rozwarstwienie ekonomiczne między posiadaczami i nie-posiadaczami. Przedstawiciele pokolenia millenialsów, przedstawianego jako awangarda zmian z różnych powodów nie mogą sobie pozwolić na posiadanie dóbr, które dla ich rodziców są czymś oczywistym i jednocześnie w pełni uczestniczyć w szeroko pojętym życiu społecznym. To prowadzi do całej gamy zachowań ekonomicznych opartych na tymczasowym użytkowaniu - freelancing zastępuje etat, wynajem zastępuje kredyt mieszkaniowy, car-sharing i couchsurfing umożliwiają tańsze podróże i noclegi, serwisy takie jak Spotify, Tidal, czy Netflix umożliwiają korzystanie z dóbr kultury masowej.

Polacy chętnie się dzielą
Ekonomia współdzielenia cieszy się coraz większą popularnością w Polsce. O serwisach oferujących usługi typu współdzielenia słyszało 40% dorosłych Polaków, a 26% aktywnie z nich korzysta. Dla ponad połowy użytkowników największą zaletą tych serwisów jest cena - 54% uważa, że oferują one tańszy dostęp do dóbr i usług niż tradycyjna konkurencja. Co ciekawe, 60% użytkowników korzystających z tego typu serwisów przyznaje, że w swoim wyborze kieruje się opinią znajomych - zdecydowanie częściej, niż opinią w mediach społecznościowych, znajomością marki czy liczbą „gwiazdek” w recenzjach. To stawia nowe wyzwania przed marketingiem i reklamą, które będą musiały skupiać się na indywidualnym doświadczeniu użytkowników.

Sharing economy przyszłości
Eksperci przewidują, że do wielkiej piątki ekonomii współdzielenia - transportu, turystyki, hotelarstwa, usług finansowych i profesjonalnych - będą dołączały kolejne branże. To sprawi, że będziemy świadkami kolejnych biznesowych przełomów i dalszej ewolucji gospodarki w stronę wyrafinowanych, szytych na miarę potrzeb użytkownika usług opartych na wiedzy. Dalszy rozwój technologiczny - zwłaszcza w dziedzinie Internetu Rzeczy - spowoduje, że coraz większą rolę w ekonomii współdzielenia będą pełniły udostępniane przez użytkowników dane. Przewiduje się, że już w 2020 roku podłączonych do sieci urządzeń na całym świecie będzie 7 razy więcej niż ludzi. Stąd prognozy, że kolejnym stadium ekonomii współdzielenia będzie wykorzystywanie danych jako waluty, którą zapłacimy za następne generacje usług.
W ekonomii współdzielenia każdy z nas może być jednocześnie konsumentem i producentem. Zjawisko to budzi zarówno entuzjazm jak i obawy. Optymiści twierdzą, że większa konkurencja na światowych rynkach przyczyni się do znacznej poprawy jakości usług i spadku ich cen. Pesymiści zwracają uwagę, że ekonomia współdzielenia może generować nowe rodzaje monopoli i monopsonów, czyniąc faktycznych dostawców usług w pełni zależnymi od zewnętrznych platform sharingowych, które nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za prowadzoną działalność. To prowadzi do wniosku, że w najbliższych latach kluczowe dla sukcesu lub porażki ekonomii współdzielenia będzie społeczne zaufanie oraz nowe rozwiązania prawne regulujące sharing economy.

Fot. Fotolia 

Komentarze