Moje pierwsze kroki w inwestycjach

Stare chińskie przysłowie mówi, że każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Poważnym inwestorem też nie zostaje się od razu. Wszystko zaczyna się od pojedynczych inwestycji i niekiedy wielu błędów początkującego inwestora. Na szczęście wystarczy tu cierpliwość i chęć do nauki.

Pamiętam swoje pierwsze transakcje na giełdzie. Były dużo bardziej spektakularne niż myślałem, ponieważ przeprowadzałem je na przełomie 2007 i 2008 roku, czyli na samym szczycie historycznej hossy, poprzedzającej kryzys finansowy. Niestety wtedy mój poziom wiedzy był na tyle mały, że zrobiłem wszystkie błędy, jakie teoretycznie mogłem zrobić. Na szczęście od tego czasu wyciągnąłem wiele wniosków i zrozumiałem, że inwestowanie to maraton, a nie sprint.

Giełdy na świecie są skorelowane

Zacząłem od polskiej giełdy, jednak traktowałem nasz rodzimy parkiet jako teren oddzielony wielkim murem od reszty świata i realnej gospodarki. Nie patrzyłem co się dzieje na giełdach w innych krajach, nie zwracałem też uwagi na stan gospodarki w Polsce. Nie sądziłem, że ma to tak ogromny wpływ na posiadane przeze mnie akcje. Skupiałem się tylko na kursach akcji, lekceważąc wszystko wokół – jakby spółki na giełdzie były oderwane od rzeczywistości.
Kryzys finansowy w USA z 2008 roku bardzo szybko zrewidował moje poglądy. Ceny polskich akcji spadały gwałtownie pod wpływem informacji z USA. Bardzo silna bessa trwała kilka miesięcy i skończyła się w lutym 2009 roku. Z perspektywy czasu, kupowanie bardzo przecenionych akcji w tym czasie okazało się wyśmienitą inwestycją – akcje spadały pod wpływem kryzysu z USA, więc w Polsce wyprzedaż była przesadzona. Oczywiście wtedy większość inwestorów sprzedawała akcje w panice, a wnioski przyszły dopiero po latach.

Inwestowanie z kwiatka na kwiatek

Na proces inwestowania składają się 3 kluczowe elementy: strategia, zarządzanie kapitałem i psychologia. Z reguły na początku skupiamy się tylko na pierwszym składniku, co w dłuższym terminie skazuje nas na porażkę. Jako początkujący inwestor, testowałem różne strategie, skacząc z przysłowiowego kwiatka na kwiatek. Całkowicie nie doceniałem wpływu psychologii inwestowania, a zarządzanie kapitałem traktowałem jako niepotrzebne utrudnienie.
Nie ma gorszej metody na inwestowanie niż testowanie różnych strategii, które przeczytamy w internetowej sieci. Na samym początku dokładnie tak zrobiłem, co powodowało straty, a później frustrację. W tym momencie zrobiłem krok w tył i zabrałem się za naukę. Dopiero wtedy udało mi się wyciągnąć wnioski z własnych błędów i przejść do efektywnego inwestowania.

Kupuj i sprzedawaj papiery wartościowe w bankowości internetowej i aplikacji mobilnej 24/7

Wniosek 1: Dłuższy horyzont to większe zyski

Warto odpowiedzieć sobie na pytanie: na jak długo kupuję dane akcje i na jak długo buduje swój portfel. To właśnie jest horyzont inwestycyjny, o którym często mówią inwestorzy. Przykładowo, czy kupuję akcje do portfela z myślą o zyskach w tym roku, czy np. 5 kolejnych lat? To jedno pytanie może całkowicie zmienić obraz portfela inwestycyjnego.
Jeden przykład z ostatnich lat w szczególności do mnie przemawia – spółka, która stworzyła serię gier Wiedźmin. Pierwszy raz kupowałem akcje CD Projekt poniżej 6 zł, a dzisiaj są one warte ponad 80 zł za sztukę. Minęło zaledwie kilka lat. Jednak wtedy skupiałem się bardziej na strategiach krótkoterminowych, często kupując akcje z myślą o kilku tygodniach. Taki pomysł jest bliższy spekulantom niż inwestorom. Kupowałem i sprzedawałem akcje, ponieważ mój horyzont inwestycyjny nie przekraczał kilku tygodni. Dopiero później, gdy zacząłem inwestować z myślą o latach, faktycznie odczułem efekt inwestowania z trendem. Ceny niektórych spółek rosną czasem latami, ale żeby na tym zarobić, trzeba nauczyć się cierpliwości.

Wniosek 2: Mniej znaczy lepiej

Im więcej transakcji, tym większe zyski – ta myśl przyświecała mi na początku inwestowania. Dopiero z czasem zrozumiałem, że kilka dobrych transakcji rocznie może tak naprawdę wystarczyć, aby osiągnąć zyski znacząco przekraczające bankową lokatę. W inwestowaniu istotna jest jakość a nie ilość zawieranych transakcji.
Niekiedy niepotrzebnie gubił mnie brak cierpliwości. Stare powiedzenie inwestorów brzmi „daj zyskom rosnąć i tnij szybko straty”. Spółki w długoterminowym trendzie potrafią przynosić zyski latami, trzeba im tylko nie przeszkadzać. Częste sprzedawanie i kupowanie spółek może nie tylko zmniejszać zyski, ale też generować koszty – w końcu każda transakcja kosztuje nas prowizję.

Wniosek 3: zarabiasz albo się uczysz

Strata jest naturalnie wpisana w inwestowanie. Nie można tylko zarabiać, na tym polega ryzyko inwestycyjne. Trzeba jednak umieć przyznać się do błędu i szybko ograniczyć straty. „Daj zyskom rosnąć” to tylko połowa sukcesu. „Tnij szybko straty” to drugie 50% – bez tego będziemy cały czas dreptać w miejscu.
Gdy widzimy, że nasze akcje przynoszą stratę i uznajemy, że zakup tej spółki był błędem, trzeba opanować emocje i zabrać się do działania. Na początku sprzedanie akcji ze stratą będzie bolesnym doświadczeniem, ale w długim terminie to konieczność. Im szybciej przyznamy się do błędu i wyciągniemy wnioski, tym lepiej.
Problem z ucinaniem strat wynika z naszej psychiki. Mamy nadzieję, że ceny akcji jednak urosną i tłumaczymy sobie, że dopóki nie sprzedaliśmy akcji, to tak naprawdę nie zanotowaliśmy straty. To bardzo złudne nadzieje, można w ten sposób stracić więcej pieniędzy niż zakładaliśmy.
Dzisiaj, gdy sprzedaję akcje ze stratą, staram się jak najlepiej zrozumieć gdzie popełniłem błąd. Czy źle oceniłem kondycję spółki? Czy nie wziąłem czegoś pod uwagę? Czy to był zły moment na kupno tych akcji? Dzięki temu stratę traktuję jak edukację, każda taka sytuacja buduje moje doświadczenie jako inwestora.

Cierpliwość i nauka

Z perspektywy czasu wszystko widać dużo wyraźniej, a z popełnionych błędów można wyciągnąć wnioski. Początek inwestowania powinien być poświęcony głównie nauce i budowaniu doświadczenia. Niestety na początku jesteśmy często dokładnym przeciwieństwem tej zasady – spieszy nam się do zysków, przez co pomijamy naukę i zbieranie doświadczenia. Z reguły naprawiamy ten błąd dopiero po pierwszych stratach. Dlatego dobrą praktyką jest też dostosowanie zaangażowanego kapitału do naszego poziomu umiejętności. Jeśli dysponujemy dużymi nadwyżkami oszczędności, to warto i tak zacząć inwestowanie od dużo mniejszych kwot i z czasem je zwiększać.
Żeby przebiec maraton, trzeba najpierw opanować krótsze dystanse i regularnie trenować. Wydaje się to oczywiste, gdy mówimy o sporcie. Niestety nie przekładamy tej zależności chociażby na inwestowanie.