Jak powitać więcej pieniędzy na emeryturze?

Każdy z nas tego doświadczył: zaglądamy na konto w banku, a tam - pięknymi zielonymi cyferkami - odnotowany jest wpływ wynagrodzenia. Bez względu na to, ile i jak zarabiamy, zawsze z radością witamy pieniądze na naszym koncie. Co zrobić, by takich radosnych powitań doświadczać jak najdłużej?

Zacznijmy od tego, że w ciągu zawodowego życia na nasz rachunek bankowy wpłyną ogromne pieniądze. Kilkadziesiąt lat pracy, które czekają każdego z nas, oznaczać będzie wpływy sięgające co najmniej kilkuset tysięcy, a często nawet kilku milionów złotych. Przesadzam?

Wcale nie! Zróbmy najprostszą kalkulację dla osoby w wieku 30 lat, zarabiającej 3000 zł na rękę. Jeśli do emerytury – czyli do 67. roku życia – cały czas będzie zarabiać te 3000 zł, otrzyma jeszcze przelewy z tytułu wynagrodzenia na kwotę 1 332 000 zł!

Powiesz zapewne: Człowieku! Przecież będzie inflacja, więc te 3000 zł będą znacznie mniej warte. I masz rację! Właśnie dlatego na konto naszego 30-latka wpłyną moim zdaniem większe pieniądze. Wystarczy spojrzeć na wzrost średniego wynagrodzenia w Polsce, od lat przekraczający tempo inflacji. A jeśli dodamy założenie, że nasz 30-latek ma głowę na karku, przykłada się do swojej pracy i jego wynagrodzenie rośnie jeszcze szybciej – to wpływy na jego konto będą wielokrotnie wyższe. Zresztą – przypomnij sobie – ile sam zarabiasz dziś, a ile wynosiło Twoje pierwsze wynagrodzenie?

 Pomyśl o dodatkowej emeryturze>

Co z tego wynika? Otóż cała sztuka polega teraz na tym, aby część tych przepływających przez nasz rachunek pieniędzy zostawić dla siebie. Nie oddawać ich natychmiast właścicielom sklepów, restauracji, punktów usługowych, sprzedawcom samochodów, tylko… Zostawić sobie!

Po co? Cóż, w ekonomii i finansach mało rzeczy jest pewnych, więc zwykle możemy mówić jedynie o prawdopodobieństwach. Stosunkowo łatwo wskazać jest jednak tematy, które są bardzo prawdopodobne. Na przykład takie:

  1. W okolicach 67. roku życia przejdziesz na emeryturę.
  2. Otrzymasz wtedy prawo do świadczenia z ZUS, które będzie stanowić zaledwie ok. 30% twojego wynagrodzenia.
  3. Za 30% pensji będzie Ci trudno żyć godnie (jeśli nie wierzysz – spróbuj dziś przeżyć choćby jeden miesiąc za 1/3 wynagrodzenia).

I możesz oczywiście powiedzieć, że to odległa perspektywa, że wiele może się zmienić, że masz jeszcze czas, że pomogą Ci dzieci, że może coś odziedziczysz, albo nawet - że nie dożyjesz.

Wystarczy jednak krótka konsultacja z ważącym ok. 1300 gram organem, który nosimy w kostnej puszce między uszami – i dochodzi do nas fakt, że najsensowniej obstawić scenariusz bardziej prawdopodobny: dożyjesz, a pieniędzy z ZUS będzie jak na lekarstwo (o ile ceny lekarstw nie wzrosną).

Tutaj pojawia się jeszcze jeden ciekawy paradoks. Z jednej strony – z roku na rok pogarsza się sytuacja demograficzna w Polsce, a wraz z nią, dziura finansowa w ZUS. Z drugiej strony – dokonują się spektakularne postępy w medycynie na całym świcie, dzięki czemu rosną nasze szanse na długie życie w dobrym zdrowiu. Mamy więc wielki powód do radości (lata życia + zdrowie), ale grozi nam „śmiech przez łzy” – jeśli będą to lata spędzone na martwieniu się o pieniądze.

Jak temu zaradzić? Cóż – nie ma innego sposobu – jak wykorzystać okres naszej aktywności zawodowej do tego, by część pieniędzy zostawić sobie na emeryturę. Te pieniądze będą nam po prostu w przyszłości niezbędne, dlatego – choć jest to trudne – musimy się dzisiaj z nimi pożegnać, by móc je powitać w przyszłości.

Wyobraźmy sobie wysłanie ukochanych dzieci na studia w odległym kraju. Rozstanie boli, jest trudne, tęsknimy przez długie miesiące, a nawet lata. Wysyłamy jednak naszego „podrostka” w szeroki świat, bo wiemy, że tak jest najlepiej. Jaki jest efekt? Po latach wraca do nas dojrzały, rozwinięty, mądry człowiek! Witamy go z wielką radością i cieszymy się bardzo, bo była to świetna decyzja. Ba – czasem powraca ze swoją „drugą połową”, poznaną w trakcie zwiedzania świata!

Odkładanie na własną emeryturę może mieć bardzo podobny efekt. Rozstanie z pieniędzmi wysłanymi na nasze IKE (tu link do artykułu o IKE) będzie zapewne trochę bolało, a od czasu do czasu za nimi zatęsknimy. Gdy jednak wrócą do nas na emeryturze, przyprowadzając ze sobą „grono kolegów” – powitamy je z bardzo szerokim uśmiechem 😊

 

Fot. Fotolia