ING zdaje egzamin z włączania

Jak przełamywać bariery, motywować się do działania i radzić sobie ze stereotypami? Z Przemkiem Sobieszczukiem, człowiekiem bez barier, rozmawiały przy kawie Hania Lis i Ania Jopa-Bieńko przy okazji Tygodnia Różnorodności i Włączania w ING.

 

H: Wywiad, który dzisiaj z Tobą przeprowadzamy, nie jest pierwszym, którego udzieliłeś odkąd pracujesz w banku. Mieliśmy okazję poznać Twoją historię przy okazji  wygranej w konkursie ,,Człowiek bez Barier" w 2018r. Proszę powiedz nam, jak znalazłeś się w ING i  czym zajmujesz się w tej chwili?

 

P: W ING pracuję od 2007 roku. Znalazłem się tutaj, ponieważ po prostu szukałem pracy i złożyłem swoje CV przez  jeden z portali internetowych z ofertami pracy dla osób z niepełnosprawnościami. Po kilku tygodniach otrzymałem telefon z naszego  HR z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Tak to się w sumie zaczęło. Sama rozmowa, tak naprawdę, nie trwała długo. Z tego, co pamiętam zajęła około pół godziny i dotyczyła problemów, które mogą pojawić się  w pracy, jaką będę wykonywał. Wcześniej prowadziłem swoją organizację charytatywną, stowarzyszenie, które było pierwszą organizacją w Polsce, zajmującą się chorobą, która mnie dotyczy. Tak znalazłem się w naszej pomarańczowej rodzinie.

 

H: Czy ING to Twoje pierwsze miejsce pracy?

P: Nie, praca w ING to nie jest moja pierwsza praca. Wcześniej, po ukończeniu szkoły policealnej, jako informatyk, pracowałem w ośrodku rehabilitacyjno-szkoleniowym we Wrocławiu. Tam przez 2 lata prowadziłem szkolenia. Jeździliśmy po turnusach, które organizowaliśmy dla różnych grup ludzi. To była, tak naprawdę, moja pierwsza praca na pełen etat.

 

A: Czy kiedy  trafiłeś do ING, to dołączyłeś od razu do tego zespołu, w którym teraz pracujesz?

P: Trafiłem do HR i pracowałem w zespole zajmującym się Funduszem Socjalnym. Kiedyś to była odrębna jednostka. Od dwóch lat jestem w Centrum ds. Doświadczeń Kandydatów i Pracowników.

 

H: Czy jest coś, co Twoim zdaniem, wyróżnia ING jako pracodawcę w obszarze włączania do pracy osób z niepełnosprawnościami?

P: Z mojej perspektywy, jest to przede wszystkim dostępność do wszelkich narzędzi, które mogą być przydatne, jeśli chodzi o wykonywanie pracy w biurze. Dużym udogodnieniem dla mnie, osoby z ciężką niepełnosprawnością - genetycznie wrodzoną wadą skóry – jest możliwość pracy z domu. Dwa dni w tygodniu mogę pracować w domu, według swojego planu dnia. To dla mnie ważne, bo mogę wtedy np. pójść do lekarza. To jest dla mnie, jako osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności, duży plus. Oczywiście tylko część swojej pracy wykonuję z domu, często też można spotkać mnie w biurze.

 

H: Mamy przed sobą Tydzień Różnorodności i Włączania, w ramach którego chcemy się skupić na przekazaniu naszym pracownikom dobrych rad związanych ze współpracą z osobami z niepełnosprawnością na co dzień. Czy Ty spotkałeś się z jakimiś stereotypami, które musiałeś przełamywać w swoim życiu?

P: Spotykają mnie takie sytuacje, ponieważ moją niepełnosprawność widać i to jest pewnego rodzaju dyskomfort dla mnie, ale też dla innych ludzi, szczególnie, jeśli widzę się z kimś po raz pierwszy. Ludzie zwyczajnie boją się podać mi rękę, albo nie wiedzą, czy w ogóle to robić.  Najważniejsze, to nie bać się kontaktu z nami, osobami z niepełnosprawnościami. Czasem można zapytać, na przykład w przypadku pomocy, czy my tej pomocy zwyczajnie oczekujemy, czy my jej potrzebujemy. Jednak nie wolno być nachalnym. Jeśli widzimy, że jakaś czynność może sprawiać osobie z niepełnosprawnością trudność, ale sobie z nią radzi, nie starajmy się takiej osoby wyręczać za wszelką cenę, tylko dlatego, że zrobimy to szybciej.

 

H: Co Ciebie najbardziej motywuje do pracy? Może jakiś cytat, człowiek lub jakieś zdarzenie z Twojego życia?

P: Może nie cytat, ale jestem taką osobą, która w pewnym momencie sama siebie musi i potrafi  motywować (śmiech).

 

H: No i doszliśmy do punktu, w którym udowadniamy, że niczym się od siebie nie różnimy.

P:  Uwielbiam spotykać się z ludźmi, mieć z nimi kontakt. Czasami ludzie zadają mi pytania, ,,Przemek, czy Ty nie masz zwyczajnie dosyć robić tych wszystkich rzeczy, pracować?” Mam pracę zawodową, na etat, ale poza nią mam jeszcze inne aktywności, które wykonuję i mój dzień tak naprawdę nie kończy się o godzinie 15:00, kiedy wychodzę z biura, tylko około 20:00/21:00, a nawet 22:00. Zadają mi też inne pytanie: ,,Czy Tobie się w ogóle chce? Dlaczego nie zwolnisz?”

Gdziekolwiek idę i cokolwiek robię, może się zdarzyć, że pęknie mi skóra, pojawi się rana, która będzie mnie boleć. To zdarza się  dość często.  Ale nie potrafię usiedzieć w miejscu. Oczywiście, czasami jestem zmuszony zwolnić, organizm daje mi do zrozumienia: ,,człowieku, opanuj się trochę, zwolnij”. Potrafię sam się motywować. Każda rzecz, którą napotkam w danym momencie potrafi zainspirować mnie jeszcze bardziej, dać mi nową energię do działania. Nie trzeba wiele. Ostatnio organizowałem fajną akcję dla dzieciaków i ich rodzin. Zwykłe słowo ,,dziękuję" za to, że oni tam byli, że dobrze się bawili, że wysłuchali  ciekawych rzeczy, że cieszyli się, że byliśmy razem, takie zwykłe ,,dziękuję" nakręca mnie do działania i pokazuje, że warto. Nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu i raczej nie wyobrażam sobie, żeby tak było.

 

H: Zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś również motywacją dla innych osób. Jak siebie postrzegasz w takiej roli?

P: Tak, zdaję sobie sprawę. Wiele osób  powtarza mi, że na podstawie tego, co robię, jaki jestem, jestem przykładem jak można postępować, dążyć do celu, do tego, aby było nam lepiej, aby nie narzekać na każdym kroku. Czy to przyszło samo z siebie? W życiu nie przypuszczałem, że tak będzie, nie zależało mi na tym i do tej pory mi nie zależy. Po prostu tak to się potoczyło i wynika z tego, co na co dzień robię, jakim jestem człowiekiem. Także zdaję sobie sprawę z tego, że jestem osobą, która potrafi motywować.

 

H: W wywiadzie ,,Motyl z żelaza", powiedziałeś, że zdarzyło Ci się przejść po rozżarzonych węglach…

P: Tak, zdarzyło mi się. Kiedy pracowałem w ośrodku szkoleniowym we Wrocławiu, zorganizowaliśmy turnus, pod koniec którego każdy mógł przejść po takich  węglach. Oczywiście, że się bałem. Ludzie wpływają na nas dobrze, zachęcają do tego, żebyśmy się odważyli i pokonali swój strach. Wiecie, ja wszędzie mam rany i zmiany, także na stopach, dlatego przejście po tych węglach było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Pierwszy raz przeszedłem z kolegą, który mnie podtrzymywał, ale później tak mi się  spodobało, że spróbowałem jeszcze raz sam (śmiech).

 

H: Miałam okazję próbować - to może uzależnić.

P: Dokładnie, dokładnie.

 

A: Ja bym nie przeszła…

P: Oczywiście polecam. Polecam każdemu kto chce przełamać swoje bariery, ograniczenia i chce dostarczyć sobie trochę zdrowej adrenaliny.

 

H: Co daje Tobie konkurs ,,Człowiek bez barier"? Wziąłeś udział w tym konkursie nie po raz pierwszy. Wiemy, że w 2009 roku znalazłeś się wśród wyróżnionych uczestników. Jeden z gości naszego Tygodnia Różnorodności i Włączania - Jasiek Mela - również jest laureatem tej nagrody. Czy ta nagroda w Twoim przypadku coś zmieniła?

 

P: Każde z tych wyróżnień, czy każda z tych nagród, jest pewnym odzwierciedleniem tego, co było, ale jednocześnie pokazuje, co udało się zrobić, co w jakiś sposób pomogło innym ludziom. Jest też  wskaźnikiem i potwierdzeniem, że to, co robisz jest dobre i że warto na tym nie poprzestawać, tylko jeszcze bardziej się angażować i działać na tyle, na ile można. A samo wyróżnienie czy nagroda...?
Do takiej nagrody nie zgłaszasz się sam, tylko zgłaszają Cię inni. To już jest fajne, że te osoby widzą, co się dla nich robi i że robi to człowiek, który sam czasami potrzebowałby tej pomocy… to chyba jest dodatkowy plus tej inicjatywy… Ale sama nagroda dla mnie, tak jak mówię, jest motywacją do tego, żeby dalej robić to, co robię i informacją, że robię to dobrze.

 

H: Mamy w banku Strategię Różnorodności, jest Program Bank Równych Szans, w tym roku (po raz pierwszy) organizowany jest Tydzień Różnorodności i Włączania. Jak Ty, jako osoba z niepełnosprawnościami, postrzegasz takie inicjatywy naszej grupy, naszego banku, naszego pracodawcy?

P: Kiedy pojawiły się strategia i program, byłem bardzo zaskoczony, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nigdy bym nie przypuszczał, że można tak docenić osoby z niepełnosprawnościami. Popatrzmy choćby na inne organizacje, inne firmy, korporacje... Gdy jeszcze prowadziłem swoją organizację, często wyjeżdżałem. Byłem w Amsterdamie i poznałem chłopaka, który z tym samym problemem zdrowotnym co ja, pracował w holenderskim ING. To jest ważne , że wszyscy możemy coś wnosić w tę grupę, w ten bank.

 

H: Czyli dla Ciebie ING jest pracodawcą, który „zdaje egzamin” z włączania?

P: Uwielbiam się utożsamiać z ING. Naprawdę, jeśli tylko mam taką możliwość, to bardzo chętnie mówię o banku i jestem dumny z tego, że tutaj pracuję. To już tyle lat i fajnie, że mogę dalej to robić.

 

A: Przemku, dziękujemy pięknie za wywiad i za to, że motywujesz do działania.

 

Przemek Sobieszczuk, na co dzień pracuje w naszej centrali w Katowicach, jest również mówcą motywacyjnym, społecznikiem, wolontariuszem. Został Człowiekiem bez barier 2018 w konkursie promującym postawy osób z niepełnosprawnościami, które przełamują bariery i stereotypy dotyczące niepełnosprawności i są wzorem postępowania dla innych.