Damska i męska moda jako wskaźniki gospodarcze? O ekonomii z przymrużeniem oka

Ekonomiści od dziesięcioleci dwoją się i troją, aby opracować uniwersalne teorie, które pozwolą przewidywać wzrosty i spadki na giełdzie - prognozować ekonomiczną koniunkturę i kryzysy. Niektóre z ustaleń podparte są tysiącami danych historycznych i wnikliwą analizą najróżniejszych statystyk. Jednak nawet wypracowanym w ten sposób wnioskom daleko jest do standardów nauk ścisłych i umożliwiają one co najwyżej snucie mniej lub bardziej prawdopodobnych scenariuszy. Inne teorie niewiele sobie robią z naukowej metodologii - przypominają raczej nieco naiwne „poszukiwanie znaków na niebie i ziemi” i opierają się na luźnych obserwacjach i skojarzeniach.

 

Do tej właśnie kategorii zdają się należeć indeks „długości damskiej spódnicy” i indeks „męskiej bielizny”. Brzmi nieprawdopodobnie, jednak teorie takie naprawdę istnieją i w swoim czasie powoływały się na nie najbardziej opiniotwórcze periodyki. Sprawdźmy, o co w tym wszystkim chodzi i ile prawdy mogą skrywać w sobie te wskaźniki.

 

Hemline index, czyli indeks długości spódnicy

Hemline index – w wolnym tłumaczeniu: indeks długości spódnicy - to teoria, która sugeruje, że długość noszonych przez kobiety spódnic rośnie lub spada razem z cenami akcji. Kiedy giełdowe wykresy pną lub mają piąć się do góry, do góry wędrują także brzegi kobiecych spódnic. Innymi słowy: im lepsza sytuacja gospodarcza w danym regionie, tym krótsze spódnice przywdziewają kobiety na wybiegach mody i ulicach.

 

Istnienie tej zależności najczęściej uzasadnia się przy pomocy dwóch argumentów i mechanizmów psychologicznych. Po pierwsze, doświadczenie dobrej sytuacji finansowej sprawia, że kobiety czują się pewniejsze siebie i mają większą ochotę na odsłanianie nóg. A kiedy domowe konto w banku świeci pustkami, odczuwają potrzebę, by schować się za obfitą tkaniną. Po drugie, przypływ gotówki powoduje, że kobiety kupują droższe pończochy i buty, których nie chcą zasłaniać ubraniem, ale możliwie najbardziej wyeksponować. Logika to bardzo uproszczona i powielająca stereotypy, przyjmijmy jednak, że faktycznie coś w tym jest…

 

Kolejne „dowody” na prawdziwość teorii hemline index znajdziemy wówczas, gdy pobieżnie nałożymy na siebie historyczne wykresy giełdowe i dzieje mody damskiej w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Zacznijmy od okresu prosperity szalonych lat 20. Kobiece spódnice stają się wtedy krótsze, niż kiedykolwiek wcześniej, i śmiało sięgają powyżej kolan. W 1929 roku następuje jednak legendarny czarny czwartek - spektakularny krach na nowojorskiej giełdzie Wall Street, rozpoczynający epokę Wielkiego Kryzysu. Co w tym przypadku dzieje się ze spódnicami? Jak na zamówienie, jedna po drugiej znów zaczynają niemal zamiatać podłogę. Przeskakujemy do lat 40. i tzw. „wojennego boomu”, czyli sytuacji, gdy przemysł zbrojeniowy przyczynia się do napędzania gospodarki. Jak pewnie wiecie lub już się domyślacie, spódnice ponownie „witają się z kolanami”. Aż przychodzi rok 1947 i debiutujący na modowej scenie Christian Dior wypuszcza kolekcję długich, obszernych spódnic, które szturmem podbijają rynek i szafy zamożnych pań. Czy trend staje się zapowiedzią kryzysu? Jakżeby inaczej, raptem dwa lata później, w 1949 roku,  gospodarka USA ponownie przeżywa załamanie. Sytuacja powoli się normuje: spódnice są coraz krótsze… tak aby w latach 60. osiągnąć swój szczyt w postaci kultowej „miniówki”. Przełom lat 60/70 to hipisowska moda na długie, zwiewne kreacje. Jak przełoży się to na gospodarkę? Odpowiedzią jest kryzys naftowy z 1973. Lata 80. w USA przynoszą przekonanie, że każdy może zostać milionerem, a na wystawnych przyjęciach królują spódnice w długości „midi”. I tak wygląda to do roku 1987, czyli kolejnego kryzysu i kolejnego powrotu dłuższych spódnic. Podobne korelacje odnajdziemy także w najnowszej historii. Kryzys z pierwszej dekady nowego millennium „zaowocował” masową popularnością damskiej garderoby w stylu „maxi”.

 

Teoria hemline index odbiła się szerokim echem w zachodniej prasie. W 1968 roku United Press International opublikował artykuł z przestrogą: „Dłuższa spódnica może mieć wpływ na gospodarkę kraju”. W 1978 Telegram Star Fort-Worth pół-żartem, pół-serio przekonywał: „Jeśli zobaczysz faceta w trzyczęściowym garniturze, który gapi się przez okno na kobiece nogi (…), nie wyciągaj pochopnych wniosków. Może nie jest tylko szowinistyczną świnią: może pilnie szukać wskazówek dotyczących finansowej przyszłości”. A cytowany przez Bloomberga historyk mody Daniel James Cole wyliczył, że „od maja 1946 do maja 1947 roku giełdowy indeks S&P zjechał o 28 proc., a spódnice opuściły się o 10 cali”.

 

Wszystko wydaje się więc układać w sensowną całość. Pierwsze ostrzegawcze światełko, że z teorią hemline index coś jest nie tak, zapali się już wtedy, gdy przyjrzymy się samej genezie jej powstania. Autorem koncepcji ma być jakoby amerykański ekonomista George Taylor. Komentatorzy wielokrotnie powołują się na jego rozprawę doktorską z 1926 roku: „Significant Post-War Changes in the Full-Fashioned Hosiery Industry”, czyli „Znaczące zmiany w powojennym modowym przemyśle pończoszniczym”. Badacz rzeczywiście analizuje tam związek mody i długości spódnic z popytem, ale ogranicza się do popytu na pończochy - i wskazuje jedynie, że im krótsze spódnice noszą kobiety, tym zainteresowanie pończochami staje się większe. O tym, by długość spódnic miała w jakikolwiek sposób wpływać na gospodarkę, a zwłaszcza prorokować tutaj jakieś tendencje, nie pada ani jedno słowo. Teoria hemline index bazuje zatem na stwierdzeniu, które nigdy tak naprawdę nie padło – wyrosła na fałszywych cytatach i zniekształceniu pierwotnej tezy.

 

Na poważne mankamenty teorii zwraca również uwagę Clara Berg, kuratorka amerykańskiego Muzeum Historii i Przemysłu. Ekspertka zauważa, że jeśli rzeczywiście istnieje korelacja między długością spódnic a sytuacja gospodarczą, to mamy tu odwrotną do powszechnie głoszonej zależność, którą wyraźnie widać podczas analizy mody z lat  40. i 50. Dobra kondycja finansowa sprawia, że kobiety mogą kupować więcej materiału i szyć dla siebie obszerniejsze ubrania.

 

Za wnikliwe zbadanie teorii zabrali się Marjolein Van Baardwijk i Philip Hans Franses z Econometric Institute Erasmus School of Economics. Po rozpatrzeniu danych o długości sukien z lat 1921-2009 i porównaniu ich z informacjami uzyskanymi z National Bureau of Economic Research na temat cykli ekonomicznych nie udało się dowieść wpływu długości spódnic na wzrosty gospodarcze. Hemline index nie został jedynak całkowicie obalony, bo wyniki wskazywały, że nie można wykluczyć pewnej prawidłowości. Otóż, 3-4 lata po recesji rzeczywiście nadchodzi moda na dłuższe spódnice.

 

Jeżeli więc hemline index w ogóle działa, to tylko post factum, a nie jako prognostyk.

Men's underwear index, czyli indeks męskiej bielizny

Do oceniania sytuacji gospodarczej zaprzęgnięto także elementy męskiej garderoby. Miano ekonomicznego wskaźnika zyskała tutaj jednak ta możliwie najbardziej ukryta część odzienia, czyli bielizna. Teorię Men's underwear index zawdzięczamy byłemu prezesowi Banku Rezerw Federalnych USA, Alanowi Greenspanowi. Ekonomista dostrzegł, że męska bielizna stanowi dobro o bardzo stabilnym popycie – zapotrzebowanie na nie jest mniej więcej zawsze takie samo, niezależnie od czynników zewnętrznych. Jednocześnie, gdy sytuacja ekonomiczna w gospodarstwie domowym pogorszy się, wydatki na slipki lub bokserki najprawdopodniej będą ograniczone w pierwsze kolejności, bo mamy naturalną tendencję, by zaczynać oszczędności od tego, co jest niewidoczne (mówiąc bardzo kolokwialnie: dziurę w bieliźnie łatwo jest ukryć). Spadek sprzedaży męskiej bielizny może zatem pełnić rolę papierka lakmusowego, który wskazuje, że z rynkiem dzieje się coś niedobrego.

 

O sprawdzenie tego miernika pokusili się niedawno publicyści z portalu unacast. Pod lupę wzięto sprzedaż bielizny dwóch popularnych marek: Calvin Klein i Tommy Hilfiger w latach 2019-2022. Rezultat? Pierwsza zaliczyła spadek, druga utrzymuje wyrównany poziom. Czy zatem nadchodzi recesja, czy nie, trudno powiedzieć….

 

Podsumowanie

Popularna amerykańska piosenkarka Taylor Swift na swojej najnowszej płycie śpiewa: „Nie ubieram się dla kobiet. Nie ubieram się dla mężczyzn. Ostatnio ubieram się dla zemsty”. Czy gdyby osoba tak wpływowa jak Taylor zamiast „dla zemsty” ubierała się „dla wzrostu gospodarczego i przeciwdziałania recesji” mogłoby to przynieść jakiś pozytywny skutek? Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi.

 

Istnienie związku między nawykami konsumenckimi a sytuacją gospodarczą jest bezsprzeczne. Na to, jakiej długości spódnicę noszą panie i jak często mężczyźni kupują bieliznę, wpływ ma jednak wiele różnych czynników: kulturowych, psychologicznych itp. O tak damskim, jaki męskim ubiorze wiadomo jedno – potrafi poprawić samopoczucie. Zawsze warto więc ubierać się w zgodzie z własnym gustem i przekonaniami… ale także ekologią. Czując się dobrze samemu ze sobą, na pewno możemy więcej i lepiej poradzimy sobie w każdej sytuacji.

 

BIBLIOGRAFIA:

https://rachunkowosczarzadcza.pl/1607/co-to-jest-hemline-index/

https://www.instyle.com/fashion/clothing/what-is-the-hemline-index-real

https://forsal.pl/artykuly/455492,rozynski-hemline-index-czyli-syndrom-dlugich-spodnic.html

https://www.rp.pl/finanse/art6254511-hemline-index-mini-dobre-dla-gospodarki

https://www.bloomberg.com/news/articles/2021-08-27/fashion-trends-after-pandemic-debunk-hemline-index-return-to-glamour

https://www.unacast.com/post/recession-2022-foot-traffic

https://edition.cnn.com/2022/03/26/economy/recession-underwear-alan-greenspan/index.html