Biznesowy Dzień Babci i Dziadka. Wywiad ze współzałożycielem Fundacji Dziadkowie Biznesu

Kim są przedsiębiorcy-seniorzy? Dlaczego warto ich dostrzec i korzystać z ich usług? Zapraszamy na rozmowę z Janem Bawolikiem, członkiem zarządu Fundacji Dziadkowie Biznesu, która dba, by firmy prowadzone przez starsze osoby nie zostały zapomniane.

 

Co motywuje seniorów do aktywności biznesowej? Czy są to raczej przesłanki ekonomiczne, czy też pasja bądź niechęć do rozstania się z ulubioną profesją?

 

Czynniki ekonomiczne nie są tu oczywiście bez znaczenia. Dostrzegamy jednak, że główną motywacją jest potrzeba zachowania pewnej ciągłości i kontynuowania czegoś, czemu poświęciło się nierzadko całe dziesięciolecia. Przedsiębiorcy-seniorzy mierzą się ze znacznie większą liczbą przeciwności niż ich młodsi odpowiednicy – pasja, zaangażowanie i chęć działania, jakimi się wykazują, są imponujące i inspirujące.

 

Jakie biznesy prowadzą seniorzy? Czy przeważają tu tradycyjne, trochę już ginące przedsięwzięcia, a może - wbrew stereotypom - świetnie odnajdują się w nowych stosunkowo branżach, np. e-commerce? 

 

Seniorzy najczęściej prowadzą biznesy, które moglibyśmy określić jako tradycyjne: piekarnie, kawiarnie, sklepy, pracownie jubilerskie, antykwariaty… Nierzadko są to wręcz ginące już profesje: kaletnictwo, naprawa parasoli, szewstwo, krawiectwo… Takich zakładów jest wokół nas całe mnóstwo, ale często zupełnie ich nie dostrzegamy. Przechodzimy obok nich obojętnie - nawet wówczas, gdy potrzebujemy danej usługi. Bo nie ma tu narzucającego się, nachalnego marketingu. Z poziomu ulicy widoczna jest co najwyżej mała, przykurzona tabliczka z informacją o  świadczonych za progiem usługach.

 

 Z jakimi problemami najczęściej zmagają się starsi właściciele firm? 

 

Podstawowym problemem jest wykluczenie cyfrowe - nieobecność w przestrzeni internetowej. Współczesny konsument jeśli nie trafi na wizytówkę danej firmy w przeglądarce, to ona właściwie dla niego nie istnieje - nie odnajdzie jej w inny sposób. Bez wirtualnego marketingu nie ma klientów, a bez klientów biznes upada. Po prostu.

 

W jaki sposób Wasze rozwiązanie wspiera biznesy i przedsiębiorczość seniorów? I jak narodziła się ta koncepcja?

 

Wszystko zaczęło sią na studiach, na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Na jednym z przedmiotów otrzymaliśmy zadanie stworzenia kampanii celującej w pomoc osobom starszym. Zastanawialiśmy się miedzy sobą, co by tu zrobić… Dostrzegliśmy istnienie wielu oddolnych inicjatyw, które polegały zwykle na umieszczaniu w mediach społecznościowych swoistych apeli: „zobaczcie, na tym i na tym skrzyżowaniu stoi pani sprzedające śliczne bukieciki, warto coś od niej kupić”; albo - „na rogu jest zegarmistrz, do którego mało kto zagląda, i bez naszego zainteresowanie najpewniej będzie musiał się zamknąć….”. Chcieliśmy takie niszowe komunikaty zbierać i uporządkowywać. Postanowiliśmy więc stworzyć platformę, dzięki której możliwe będzie dowiedzenie się o różnych „biznesowych perełkach” działających w przestrzeni miejskiej. Gromadziliśmy materiał  - chodziliśmy, pukaliśmy do drzwi i sprawdzaliśmy, pytaliśmy znajomych i tak dalej. Odkryte historie zaczęliśmy opisywać  - zdjęcie, profesja, godziny otwarcie, kilka miłych słów - i umieszczać na naszym kanale. Pierwsze efekty zobaczyliśmy już po publikacji czwartego posta. Obecnie nasze zasięgi idą w dziesiątki tysięcy - mówiono o nas w telewizji, opisywano w gazetach -  i otrzymujemy informacje takie jak na przykład, że Pani Walentyna z Białegostoku ma tylu chętnych na lody rzemieślnicze własnej produkcji, że własnoręcznie nie daje rady ich już nakładać. Akcja świetnie się przyjęła i rozniosła. Obecnie rozwijamy również aplikację pozwalającą z dowolnego miejsca w kraju sprawdzić, czy gdzieś w pobliżu nie funkcjonuje jakiś fajny, prowadzony przez osoby starsze biznes. Wizyta u „babci lub dziadka biznesu” nie tylko owocuje dla nas towarem lub usługą najwyższej jakości, ale także dokłada cenną cegiełkę do wspieranie niewielkiej, lokalnej przedsiębiorczości.

 

Ile biznesów udało Wam się już dodać do swojej platformy i o jakiej skali marzycie docelowo?

 

Na ten moment załączyliśmy dokładnie 188 biznesów z całej Polski. A marzymy o tym, aby zagościła u nas każda tego rodzaju działalność w kraju. Równolegle prowadzimy wiele innych ciekawych projektów. W okresie między Świętami Bożego Narodzenia a Dniem Babci i Dziadka wspólnie z Fundacją Bajka o Babci i Dziadku tworzymy aktywację „spełniamy marzenia babci i dziadków biznesu”. Dotarliśmy do grona seniorów, którzy kiedyś prowadzili swoje firmy, ale obecnie przebywają w domu pomocy społecznej. Ich pragnienia są bardzo przyziemne z naszego punktu widzenia: Pan Jan chce zjeść obiad w restauracji z przyjacielem…, ale że porusza się na wózku inwalidzkim, zorganizowanie takiego wyjścia to koszt ponad 1000 złotych.

 

Kto przede wszystkim załącza biznesy do Waszej „mapy”. Sami zainteresowani, wierni klienci, dzieci czy wnuki?

 

Najczęściej robią to osoby, które osobiście nie znają danego przedsiębiorcy - dostrzegą jakąś wartościową działalności i chcą ją wesprzeć. Czasami z inicjatywą wychodzą córki i synowie albo wnuki; a mieliśmy nawet taką sytuacje, że „babcia biznesu” zgłosiła samą siebie. Wyobrażamy sobie, że było to dla niej nie lada wyzwanie.

 

Jaką wartość społeczną niosą ze sobą prowadzone przez starsze osoby firmy?

 

Dla mnie osobiście przedsiębiorcy-seniorzy są prawdziwymi idolami. Patrzę na nich z wielkim szacunkiem i podziwem. To niesamowite, że ktoś potrafi poświęcić swojej profesji całe życie - trwać pomimo zmian gospodarczych, społecznych i innych zawirowań i tak głęboko troszczyć się o swoich klientów. Młode osoby, jak ja, często nie wiedzą, jaką drogę wybrać, co ze sobą zrobić, obawiają się, co to będzie, jak mi się odwidzi… „Babcie i dziadkowie biznesu” pokazują, jak powzięte kiedyś postanowienie może stać się trwałym celem i źródłem radości. Warto uczyć się z ich doświadczenia - tak biznesowego, jak i życiowego. Kiedy wszystko robi się cyfrowe i zautomatyzowane, starsi przedsiębiorcy dają nam sposobność, by na chwilę zwolnić, zatrzymać się, porozmawiać. Kolejna rzecz to to, że są oni depozytariuszami ginących umiejętności. Próbujemy odnawiać zamierające profesje - na przykład organizować warsztaty naprawy zegarków czy szycia. Jeśli przegapimy, prześpimy ten moment, możemy zostać na zawsze odcięci od szeregu ważnych kompetencji kulturowych. W naszej działalności ścigamy się trochę z czasem…

 

Czego życzyłby Pan babciom i dziadkom z okazji ich święta? 

 

Wszystkim babciom i dziadkom życzę przede wszystkim wytrwałości w robieniu tego, co kochają. Życzę im, aby czuli, że to, czym się zajmują, wciąż wiele osób interesuje i jest dla nich ważne; żeby pamiętali, że są ludzie, którzy chcą ich tradycję kontynuować…

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

Bardzo dziękuję.